Pielęgniarki i położne spotkały się z wiceminister zdrowia

11 września 2017 r. w siedzibie Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych odbyło się spotkanie z Panią Józefą Szczurek-Żelazko, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia. W spotkaniu udział wzięli przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia: Wiceminister Zdrowia J. Szczurek-Żelazko oraz Dyrektor Departamentu Pielęgniarek i Położnych B. Cholewka, M Moszczyńska, T. Bernaś, natomiast ze strony NRPiP: Prezes NRPiP Z. Małas, Wiceprezes M. Łodzińska i Sekretarz J. Walewander. W trakcie spotkania omówiono sprawy wymagające pilnych działań ze strony Ministerstwa Zdrowia.

Jednym z tematów, który budzi wiele kontrowersji w środowisku zawodowym jest konieczność szybkiej nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników wykonujących zawody medyczne w podmiotach leczniczych. NRPiP oczekuje w nowelizacji zmian uwzględnionych w Stanowisku Prezydium NRPiP z dnia 22 sierpnia 2017 roku, wg którego podnoszenie kwalifikacji powinno być właściwie wynagradzane.

Jak informuje Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych, w trakcie spotkania omówione zostały problemy związane z:

  • brakiem przestrzegania przez podmioty lecznicze przepisów dotyczących norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych i jednoosobowych obsad pielęgniarskich i położniczych;
  • brakiem dotacji dla NIPiP oraz OIPiP na zadania przejęte od administracji państwowej;

„Wizyta Pani Józefy Szczurek-Żelazko była okazją do zapoznania się z funkcjonowaniem Centralnego Rejestru Pielęgniarek i Położnych i jego możliwościami, a także omówienia Systemu Monitorowania Kształcenia oraz problemów związanych z jego funkcjonowaniem” - czytamy w komunikacie NIPiP.

Źródło: NIPiP

Zarejestruj się na naszym portalu

Wystarczy zarejestrować się raz na serwisie Pielęgniarkom aby utworzyć jedno wspólne konto, którym następnie można logować się również na Forum dla Pielęgniarek i Położnych.

REJESTRACJA
Rejestracja

Komentarze 2

Sortuj komentarze:
6 lat temu
danutka1

Nie mam wątpliwości co do tego, że nasza grupa zawodowa w dalszym ciągu pozostaje daleko za lekarzami. Nie docenia się naszej pracy i nawet pomimo strajków nie traktuje naszych potrzeb priorytetowo. Takie podejście nie może skończyć się w dobry sposób. Wcześniej czy później skala niezadowolenia przechyli się i wtedy znów wyjdziemy strajkując na ulicę. Problemów jest zbyt wiele by móc sobie pozwolić na ich bagatelizowanie i nawet nie próbować rozwiązywać na bieżąco. Mam nadzieję, że politycy wezmą to pod rozwagę i zmodyfikują pierwotnie przyjmowane założenia wchodzącej, a przynajmniej mającej wejść niedługo w życie ustawy. Przynajmniej dopóki nie jest za późno i mamy w ogóle ochotę jeszcze pokojowo rozmawiać, a nie planujemy strajku mającego dać wyraz naszemu niezadowoleniu.

6 lat temu
m_cz

Ostatnio czytałem artykuł o tak zwanym "zemblowym" nie do końca jestem przekonany czy jego wprowadzanie nie jest swoistego rodzaju obejściem proponowanych zmian. Jasne, że pensje się podwyższają, ale chyba nie do końca o takie zmiany nam chodziło i chyba nie całkiem satysfakcjonuje nas podobny poziom modyfikacji. Musimy walczyć dalej. Wspólnymi siłami, razem z lekarzami może w końcu uda nam się coś ugrać i wymóc na politykach wprowadzenie zmian. Bez podwyższenia części PKB jaka jest przeznaczana celem podwyższania jakości opieki zdrowotnej w naszym kraju trudno będzie coś zmienić. Co z tego, że w tej chwili obiecuje się nam, że wzrosną płace minimalne, jeśli dyrektorom szpitali nikt nie dał pieniędzy na to, żeby tego dokonać. Cieszę się, że politycy w jakiś tam sposób wykonali krok w naszym kierunku i że być może dzięki temu sytuacja zacznie się poprawiać. Ale potrzeba czegoś więcej. Potrzeba, żeby zwiększyły się środki jakie są przeznaczane na opiekę zdrowotną w naszym kraju. Dopiero w takiej sytuacji będzie można proponowane zmiany zacząć wprowadzać w czyn. Bez tego wątpię, żeby cokolwiek mogło się powieść i żeby sytuacja mogła zacząć się zmieniać. Wydaje mi się to bardzo ważne i chyba od tego punktu wyjścia powinny zaczynać się kolejne modyfikacje. Inaczej wszystko runie, a placówki podlegające pod Narodowy Fundusz Zdrowia zaczną tonąć w długach, albo będą zalegać z wypłatami dla pracowników. Z pustego to i Salomon nie naleje jak to mówią. Trudno więc byłoby oczekiwać od dyrektorów placówek medycznych, że wymyślą sposób skąd wziąć dodatkowe fundusze na wypłaty wyższych wynagrodzeń dla pracowników. Zwłaszcza jeśli nikt ich w tym nie wspomoże.