Kolejny raz personel Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach stał się ofiarą ataku ze strony agresywnej osoby. Tym razem pokrzywdzony został personel Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii.
Agresywnie zachowywał się mężczyzna, który odwiedził jednego z pacjentów. Nie zważając na to, że przebywa w miejscu gdzie hospitalizowani ludzie w bardzo ciężkich stanach, często zagrożenia życia, młody człowiek głośno krzyczał i używał niecenzuralnych słów.
Po tym, gdy lekarz wyprosił go z sali intensywnej terapii, mężczyzna zaczął ubliżać personelowi. Do eskalacji agresji z jego strony doprowadziło to, że dyżurny zajęty był ratowaniem życia i nie mógł w tym czasie udzielić informacji o stanie zdrowia pacjenta.
Gdy jedna z pielęgniarek zwróciła furiatowi uwagę, że powinien się uspokoić, gdyż przebywa w miejscu gdzie leżą ciężko chorzy ludzie, mężczyzna zaatakował ją, złapał mocno za ramię, popchnął na ścianę, a nawet zacisnął jedną rękę na szyi kobiety.
Interwencja świadków powstrzymała agresora i zapobiegła ewentualnej tragedii. Na miejsce została wezwana ochrona i policja.
Źródło: WSZZ Kielce
Komentarze 2
Sortuj komentarze:danutka1
Całe szczęście, że w tym przypadku interweniowali świadkowie wydarzenia. I cieszę się, że pomoc policji oraz ochrony pracującej w placówce przyszła sprawnie. Kto wie do jakiej tragedii mogło dojść gdyby nikt w porę nie zatrzymał napastnika. I z jakimi konsekwencjami by się to mogło wiązać. Bardzo przykro mi się robi na samą myśl, że jako pielęgniarki i położne, pracujemy w pocie czoła poświęcając swój czas, siły, energię, a nieraz nawet zdrowie dla pacjentów, którzy zamiast odpłacić nam jeśli nie wdzięcznością to przynajmniej minimalnym szacunkiem jaki należy się każdej istocie ludzkiej jeszcze gotowi są reagować w taki właśnie sposób. To nie do pomyślenia i mam nadzieję, że wobec napastnika zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. Na tyle dotkliwie powinien zostać ukarany, aby w przyszłości odechciało mu się podobnych zachowań zagrażających życiu i zdrowiu personelu szpitalnego.
m_cz
Przykro mi czytać podobnie wiadomości z naszego kraju. To na prawdę smutne, że nie tylko jako pielęgniarki czy pielęgniarze, ale w ogóle jako przedstawiciele zawodów medycznych poświęcamy się dla ludzi, dla pacjentów oczekujących pomocy, a w zamian nie tylko nie możemy liczyć na godziwe wynagrodzenia. My nie możemy nawet liczyć na szacunek ze strony przynajmniej części pacjentów. To co najbardziej mnie oburza, że jak się okazuje nawet nie możemy być pewni, że w kontakcie z osobami zgłaszającymi się po pomoc do przychodni czy do szpitala możemy czuć się bezpiecznie. To przerażające. Jeszcze pół biedy, jeśli zatrudniony do kontaktu z pacjentem jest mężczyzna. W podobnej sytuacji mniejsza szansa, że dozna poważnego uszczerbku na zdrowiu. Ale przecież pielęgniarka ma małe szanse obronić się w starciu z napastnikiem. To karygodne, aby dochodziło do podobnych sytuacji i jestem całkowicie przekonany, że tą osobę która podniosła rękę na pielęgniarkę powinna spotkać zasłużona, surowa kara. Nie wyobrażam sobie nawet, aby mogło być inaczej. Jeśli pozwolimy, aby naszych pracowników traktować w taki sposób będziemy stale mierzyć się z podobnymi problemami. Ponieważ jak się okazuje nie tylko pielęgniarki są niezadowolone z pracy i warunków w jakich wykonują swoje obowiązki. Niezadowoleni są także pacjenci i najwyraźniej w taki właśnie sposób dają upust swojemu niezadowoleniu. To na prawdę poważny problem, bo przecież winny jest system, a nie sami pracownicy służby zdrowia. Tym czasem to właśnie na nas pacjenci są najbardziej skłonni wyżywać swoje niezadowolenie. W końcu na kim jeśli nie na nas? Z systemem trudno jest walczyć. I jego nie widać. My natomiast jesteśmy dostępni na miejscu i najłatwiej na nas okazać swoje niezadowolenie.